<50

Eddie Campbell została modelką roku. W spodnie z Pull&Bear o rozmiarze S wejdą tylko 12-letnie biodra. Drobna Emma Watson wyprzedziła kobiecą Scarlett w rankingu najseksowniejszych aktorek. Ikoną mody jest Alexa Chung, dumna posiadaczka rozmiaru 0. Na stronach internetowych roi się od dziewczyn, które ważą ledwie 50kg. Czy ktoś jeszcze ogląda się za dawnymi kanonami piękna? Czy jeszcze gdzieś (prócz pornografii choć i tu nie mam pewności, jak ktoś chce może się wypowiedzieć) pożądane są ciała 90-60-90? Czy istnieje Rubens naszych czasów, który zafascynuje się obfitymi kształtami?

Cóż… Mamy nowy kanon piękna. Są to kobiety, które paradoksalnie, wcale kobieco nie wyglądają. Brak biustu, talii, bioder, chude nogi, ostre rysy twarzy. Androgenizm? Tylko tafla długich włosów nakierowuje na prawidłową płeć. A my, wszystkie dziewczyny, które nie mają zaniżonego BMI usilnie staramy się osiągnąć stan obecnego IDEAŁU. Z jakim skutkiem? I przede wszystkim, w jakim celu?

Wszystko zaczęło się od Adama i Ewy. Wszystko zaczęło się od Wielkiego Wybuchu. U mnie zaczęło się od wielkiego zła XXI wieku. Od Tumblera.

page

Czytacie tego bloga, więc pewnie choć trochę interesujecie się modą, więc pewnie wiecie o co chodzi, kiedy piszę- Tumblr. Ba! Może macie nawet swoje strony. Ja Tumblera poznałam około rok temu i wraz z Jagną założyłyśmy własnego, tworząc tym samym naszą wspólną tablicę inspiracji, zbiór tego co uważamy za piękne.

Opatrzyłam się tymi wszystkimi zdjęciami. Znam na pamięć wnętrza pełne starych zdjęć, przystojnych mężczyzn z zarostem, słodkie pary, które obcałowują się lub ściągają z siebie bluzki, fotografie długiej, malowniczej drogi z napisem „adventure”. Wszystko zlewa mi się w całość, ale kobiety nadal się wyróżniają i są w większości. Zdjęcia kobiet, dziewczyn, nastolatek, modelek, aktorek i twarzy nieco bardziej incognito. Po jakimś czasie znalazłam wspólny mianownik między tym kolażem włosów i nóg. Piękno to pojęcie względne i pewnie nie każdemu spodobałaby się dziewczyna, którą ja za piękną uważam. Ale WSZYSTKIE z tych dziewczyn są niezaprzeczalnie chude. Nie zgrabne, nie szczupłe, a właśnie chude. Ich nogi przypominają makaron spaghetti lub moje ramię. Chorobliwe, przerażające? Idealne! Pomyślałam.

A muszę zaznaczyć, że nigdy nie miałam problemów ze swoją figurą. Nawet więcej! Będąc w gimnazjum byłam niezmiernie zadowolona z własnej budowy. Jeśli gimnazjalistkę można określić jako „świadomą własnego ciała” to właśnie taka, świadoma, byłam, Oczywiście do czasu, kiedy pojawiły się wzorce widmo, które poprzestawiały mi w głowie, a lustro zmieniły w krzywe zwierciadło. Nie byłam w tym wszystkim sama. Jagna także została zaklęta przez wychudzone, tumblerowe dziewczyny.

I tak, dążyłyśmy do niepotrzebnego. Nie kończyło się to niczym dobrym. Kiedy odmawiałyśmy sobie słodyczy obydwie miałyśmy zły humor. Nawet nie dlatego, że nie możemy zjeść kawałka czekolady, czy ciasteczka, ale dlatego, że trzyma nas w garści jakieś bezsensowne ograniczenie.

Nie wiem, kiedy ten ogromny swego czasu problem zaczął znikać… Prawdopodobnie obydwie poszłyśmy po rozum do głowy. Tumblerowe dziewczyny zniknęły z naszego życia (może niezupełnie, ale nie istnieją już pod zakładką IDEAŁY, czy w ogóle tacy idealni ludzie istnieją? Jakie to nudne). Rozumiem diety, dbanie o siebie, sport. Jednak ślepe dążenie do figury modelki jest pozbawione sensu. Kto uważa je za ideały? Dlaczego w ogóle dążymy do bycia kimś idealnym, skoro człowiek nie istnieje bez wad? Kim są te bajeczne modelki w rzeczywistości i jak widzą siebie w lustrze? Mówię teraz do siebie i do WAS. Myślmy, a nie odbierajmy tępo bodźców ze świata mody. To wyśniony świat, żyjmy rzeczywistym.

CIEKAWOSTKA

Chciałam opatrzeć posta zdjęciami chudych nóg, dlatego wpisałam w Tumblera tag o treści „skinny”. Wyskoczyło mi okienko o treści ostrzegającej przed anoreksją i autoagresją, a po jego zamknięciu zobaczyłam całą galerie anorektyczek, napisów „i just want to be skinny”, żeber i innych takich. Przez odruch wymiotny, zamknęłam. Moda ma wiele przerażających aspektów. Nie utożsamiajmy się z modelkami, zostawmy je w spokoju na tym wybiegu.

“You gotta have style. It helps you get down the stairs. It helps you get up in the morning. It’s a way of life. Without it, you’re nobody. I’m not talking about lots of clothes.” Jak mówiła Diana Vreeland, najważniejszy jest Twój styl, osobowość, którą masz. Właśnie twoja unikatowość czyni cię piękną. Podkreślaj kompleks i zrób z niego atut.

Dążę do jednego, nie traktujmy mody za bardzo serio. To branża dla marzycieli, dlatego tworzą oni świat piękniejszy niż rzeczywisty. Mówiłam o tym od zawsze i na zawsze będę tak mówić- baw się tym.

Julia

5 uwag do wpisu “<50

  1. Świetny tekst! Dla mnie moda to świetna zabawa, podkreślanie naszych uroków tych zewnętrznych, wizualnych i tych ukrytych pod skórą. Zachwycają nawet te nieudane próby i zmagania, potknięcia, próby przełamywania naszych niechęci nawet kosztem śmieszności!!! Pozdrawiam, czekam na więcej Waszych ciekawych postów !!! Gratuluję udanej reaktywacji:)

Dodaj odpowiedź do gartualcje Anuluj pisanie odpowiedzi